neosofista neosofista
751
BLOG

Raport wiewióra i 3 dni wieprza - raz jeszcze...

neosofista neosofista Polityka Obserwuj notkę 6

 

Niedawno Jarosław Kaczyński obruszył (pseudo)salon i mainstreamowe media swoim stwierdzeniem, że zamachu w Smoleńsku mogli dokonać Polacy… Stwierdzenie to wywołało małą burzę, (pomijając już sam fakt, że stwierdzanie, iż doszło do zamachu samo w sobie burzy krew nie jednemu i nie jednej). Pytanie tylko, kto był rzeczywistym adresatem tego stwierdzenia i czy aby na pewno li tylko Donald Tusk i jego ekipa?

 

Jarosław od dawna twierdził, że na Donaldzie Tusku spoczywa odpowiedzialność moralna za podjęcie gry z Rosjanami o to, aby rozdzielić obchody 70 rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Nie, uważam, że słowa te Jarosław Kaczyński wypowiedział w sposób przemyślany – z premedytacją, jak to się fachowo mawia i bynajmniej nie czynił ich adresatem Donalda Tuska. Na nim, zdaniem Jarosława, spoczywa inna, już wcześniej określona przez niego, odpowiedzialność. A zatem, o kim mówił i kogo miał na myśli Jarosław Kaczyński?

 

W tym miejscu chciałbym na chwilę przerwać swój wywód i poczynić pewne wprowadzenie. Mianowicie, kiedy doszło do katastrofy, kiedy się o niej dowiedziałem, nie mogłem w to uwierzyć. Pomyślałem, że to żart i że ktoś mnie „wkręca”. Kiedy już to do mnie dotarło, że to fakt, oczywiście, pierwsze skojarzenie, jakie mi przyszło na myśl, to to, że mógł to być zamach. To było naturalne… I nie ukrywam, że pierwsze, co mi na myśl przyszło, że „to Rosjanie”.

 

Tak, ja również uległem temu mniemaniu. Ale później przyszła pewna refleksja, że przecież mógł to być wypadek i że nawet wypadek byłby prawdopodobniejszy od zamachu Rosjan. Dlaczego? Któż racjonalny, planując zbrodnię, popełniałby ją w taką wymowną rocznicę swej uprzedniej zbrodni, w tak symbolicznym miejscu, stawiając siebie w obliczu naturalnych podejrzeń. Nie… To zachwiało moim pierwotnym przekonaniem. Racjonalnie uznałem za mało prawdopodobne, aby zamach miał miejsce a nawet jeśli, to aby Rosjanie (rosyjskie SpecSłużby) byli jego sprawcami. Znając ich profesjonalizm, nie sądziłem, że mogliby tego dokonać. Wszak potencjalne straty, w mym przekonaniu, wówczas, przewyższały istotnie wszelkie potencjalne zyski, jakie mogła odnieść Mateczka Rosja.

 

Wydawało mi się to wtedy po prostu nieprawdopodobne. Ale nie wiedziałem wówczas, jak toczyć się będzie „wspólne” „śledztwo” oraz jak w tej sprawie zachowają się Rosjanie. Dziś przyznaję, że Rosja wiele zrobiła, aby uwiarygodnić swoim postępowaniem tę wersję (hipotezę) o zamachu i o rosyjskim w nim współudziale. A przynajmniej, że ich postępowanie ma na celu coś ukryć – tak to wygląda. Jest nawet nazbyt oczywiste. A cóż mogliby kryć, jak nie własną winę…? Tylko jakiś argument, który jest wciąż „aktualny”. Jakiś atut, którym wciąż można grać i który jest tak cenny, że warto ściągać na siebie podejrzenie. Tylko to, moim zdaniem, może „usprawiedliwić” samo-obciążające się postępowanie Rosji w sprawie (nie)wyjaśnienia Katastrofy pod Smoleńskiem AD 2010. No nie ważne…

 

Ale są to moje współczesne spostrzeżenia i wątpliwości. Wtedy jednak, tj. w 2010 r. myślałem troszeczkę inaczej i nie wykluczając hipotezy o zamachu, spróbowałem przeprowadzić mała grę umysłową. Wytypować potencjalnych sprawców owej zbrodni metodą wskazaną już w II w p.n.e. przez sławnego sędziego w Starożytnym Rzymie, Longinusa, który był autorem paremii, że „Kto korzysta, ten zbrodnię popełnił”. I w tym miejscu chciałem Państwu polecić lekturę mej notatki z 13.08.2010 r. zatyt. „Raport wiewiórka i 3 dni wieprza”. Jest to lektura bardzo ciekawa, o tyle, o ile okazała się w pewnym sensie prorocza. Ale nie ubiegajmy faktów. Najpierw zapoznajcie się Państwo z „Raportem…” a później nakreślę obecną sytuację i wyprowadzę wnioski.

 

"Raport wiewióra i 3 dni wieprza, czyli...

... lekcja prowadzenia śledztwa w sprawie zamachu pod Smoleńskiem!


"Jest grupa osób niegłupich... Nie jestem głupią osobą, a uważam w sercu, że to Ruscy strącili ten samolot, natomiast Tuski próbują to kamuflować - tak uważam i dopóki nikt mnie nie przekona, jestem podenerwowany tym faktem, bo Katyń też kamuflowano, również rękami Polaków. Ruscy kamuflowali rękami Polaków przez dziesiątki lat. I krzyże katyńskie sprzątali z cmentarzy. Ja mam poczucie, że drugi raz dzieje się to samo.

Oceniam wszystkie artykuły prasowe i fora internetowe
, które czytałem na ten temat, i wychodzi mi, że Tuski to kamuflują - i kamuflują to albo z głupoty, albo z premedytacją."

Źródło: http://www.pardon.pl/artykul/12216/cejrowski_ruscy_stracili_samolot_a_tuski_to_kamufluja

Hmm... Otóż załóżmy - przyjmijmy to jako aksjomat, - że rzeczywiście doszło do zamachu. Nie będę się nad tym wywodził czy doszło, po prostu przyjmę takie założenie, którego nie będę poddawał w wątpliwość, że katastrofa w Smoleńsku to był zamach. Jest to punkt wyjściowy dla mych dalszych rozważań na ten temat. Co dalej?

Skoro założyliśmy, że był to zamach i nic nie jest tu dziełem przypadku, to zważmy, że zamachu na głowę państwa i kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu najwyższych dygnitarzy partyjnych oraz pństwowych (w tym wojskowych - generalicja, i SpecSłużb - Wasserman), nie dokonują dyletanci. Jeśli zamach miał miejsce, należy przyjąć, że dokonali go profesjonaliści - a to niezwykle zawęża krąg podejrzanych...

Skoro już do tego doszliśmy, rozważmy hipotezę, jaką z całkowitym przekonaniem stawia Wojciech Cejrowski, że to Rosjanie zrobili... Naprawdę? Dlaczego niby oni?!

Przypominam, przyjeliśmy za aksjomat, że katastrofa była zamachem a więc naturalną konkluzją jest, że zamachu dokonali profesjonaliści. Rosjanie rzeczywiście mają arcywybitnych specjalitów w tej dziedzinie, zarazem w szeregach GRU, SVR, czy FSB. Czy są oni zdolni do zamachów? Dzięki wysadzaniu kilku bloków i psychozie strachu do władzy w Rosji doszedł nie kto inny, tylko były(?) CzeKista, pułkownik Włodzimierz Putin.

Tak. Oni są zdolni do tego, aby dokonać zamachu. Ale przecież oni są profersjonalistami! Czy dopuściliby się tej zbrodni na oczach kamer całego świata, na swoim podwórku?!, skoro wiedzieli, że wszystkie poszlaki wobec ich nieukrywanego stosunku do Lecha Kaczyńskiego, wskazywać będą właśnie na nich?!

To niepodobne! I zakładając, że ichniejsi szachiści nie wykoncypowali iście szatańskiego planu, aby zorganizować zamach celowo wskazując na siebie - aby w ten sposób się oczyścić z podejrzeń, że przecież bylby to idiotyzm, i że oni akurat dlatego nie mogli dokonać zamachu, bo nie są tacy głupi aby ubijać na własnym klepisku prezydenta tak mądrego narodu, którego reprezentanci i tak nie dają i nigdy nie dadzą się zwięść logice i tak wiedzą i będą wiedzieć swoje - vide Cejrowski, - "że to Ruscy strącili samolot", jest to wobec powyższego po prostu niemożliwe.

Co świadczy za tym, że Ruscy nie dokonali (tego) zamachu? Poza tym, co napisałem pow. trzeba uwzględnić kontekst syt. kiedy doszło i gdzie do tej katastrofy. Katyń to belka w oku Rosjan. Przez tą katastrofę... pardon, zamach, Katyń stał się przedmiotem debaty opinii publicznej całego świata. Rosjanie wykonali znaczące (acz może nie tak daleko idące, jakich oczekiwaliśmy), gesty, typu emisja w TV publicznej filmu Katyń Wajdy - to wbrew pozorom, olbrzymi krok naprzód we wzajemnych relacjach.

Co jeszcze może i musi świadczyć o tym, że to nie Ruscy? To, że to Ruscy prowadzą to śledztwo - oczywistym domniemeniem ichniejszych szachistów musiało być założenie, że ktoś im podkłada warchlaka tą katastrofą na katyńskiej ziemi. Kto? - dociekali, bo bardzo chcieli to wiedzieć. Tu transparentność, jako gest dobrej woli, wykazał rząd RP, oddając im śledztwo - by je prowadzili, czy aby przypadkiem jakieś siły trzecie, w tym oczywiście Polacy (to naturalne, że Ruscy założyli, że to my im świnię sprezentowaliśmy), nie dopuścili się zbrodni, aby jej winę w sposób podstępny, na znienawidzonych Ruskich zrzucić...

W ten sposób doszliśmy do paradoksu. Fakt, że Ruscy prowadzą śledztwo w tej sprawie świadczy o tym, że to a) nie Ruscy tego dokonali, b) że Tusk nie ma nic (przed nimi) do ukrycia.

No dobrze, zmowa milczenia, pakt zbrodniarzy - powiedzą mądrzy i doświadczni Rodacy, twierdząc uparcie - to oni razem zgładzili najwspanialszego z Prezydentów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, obrońcę wiary i uciśnionych narodów postsowieckiego imperium, Lecha Aleksandra Kaczyńskiego!

Hm... Pewien rzymski sędzia z II w p.n.e. nazwiskiem Luciusz Kasjusz Longinus, nawykł zadawać sobie pytanie, "kto na tym korzysta?" dopowiadając zaraz, kiedy to ustalił, "ten zbrodnię popełnił". To mądre pytanie winniśmy sobie zadawać sami - kto zyskał (a kto stracił) na śmierci tragicznie poległych w służbie Ojczyźnie? Znając odpowiedź na te pytania, zawęzimy niezwyklę krąg podejrzanych.

Metodą dedukcji (a także indukcji) wykluczyliśmy w zasadzie Rosjan z kręgu podejrzanych (no chyba, że jakaś frakcja ichniejszej razwiedki kopie krecie dołki pod wierchuszką - ale to już fantasmagoria, na którą CzeKiści pokroju Putina pozwolić sobie nie mogą - Niedźwiadek nie jest na tyle silniutki, aby robić numerki, że nawiążę do Dołęgi-Mostowicza). Drugi główny podejrzany Frakcji Krzyżowców to PO czy też ludzie z PO związani oraz z kręgów samego premiera Tuska. Skupmy się przez chwilę na nich...

Co zyskało lub mogło zyskać PO na tej katastrofie? Patrząc z dzisiejszej perspektywy niewiele - a wręcz można przyjąć tezę, że wiele straciło, zyskując poważnego i wzmocnionego wroga. Syt. przed zamachem była taka, że pretendent do reelekcji, Lech Kaczyński, przegrywał we wszystkich sondażach (także tych wiarygodnych, którymi dysponuje MSW), już w pierwszej turze z byle kim - nawet takim lapsusem (pardon Bronek), jak JE Komorowski. Tymczasem, kiedy Lecha zabrakło, jego elekcja była niezwykle zagrożona, albowiem istniało poważne ryzyko, że zamaist niego wygra... Jarosław Kaczyński!

Jarek? To on?! Fakt, jest umysłem niezwykle błyskotliwym i arcyszachrajskim, który w sposób niekłamany podziwiam... i nawet przez chwilę po katastrofie domniemywałem, czy miał on zeń coś wspólnego, ale wykluczyłem go z kręgu podejrzanych - nawet on nie byłby zdolny do czegoś takiego.

Zatem kto?, bo skoro nie PO (silny PiS przeszkadza w rządzeniu, a przed katastrofą PiS mógł liczyć na stały betonowy elektorat 1/4 głosujących i nic więcej - po katastrafie Jarek zebrał 8mln głosów a PO tylko (!) 9!), to może WSI, których Jarek i PiSmeni zwalczali? No ale przecież już ustaliliśmy, że WSI miało 3 swoich kandydatów na prezydenta w tych wyborach: byłych ministrów obrony narodowej, Szmajdzińskiego (który zmarł w katastrofie), Sikorskiego (który przegrał w ustawce platformerskiej) i Komorowskiego, który jest szczególnie miły sercu gen. Dukaczewskiego.

Co? Nie ustaliliśmy tego? A prawda... to tylko ja się z tego śmiałem prorokując zwycięzstwo Szmajdzińskiego - pardon, nie zdążyłem się z Wami tym podzielić. No ale ad rem: Otóż to nie wieś stoi za zamachem - przez tą katastrofę o mało nie przeypali wyborów a to oznaczać mogłoby ich śmierć (fizyczną). Więc skoro to nie WSI, to kto?

Dobre pytanie...

Załóżmy przez chwilę, że Jarek leci tym samolotem wraz z bratem, bratową etc. jak to pierwotnie zakładano (zrezygnował w ost. chwili na skutek pogorszenia się stanu zdrowia ich matki, Jadwigi - o zbawienna chorobo!), wtedy PiS zostałby pozbawiony przywództwa a jednocześnie miał powera, jakiego dostał w postaci społecznego poparcia wynikłego z poczucia solidarności ze zmarłymi ich przywódzcami, Jarosław Kaczyńskie. Tyle tylko, że przeciż nie byłoby Jarosława...

Kto mógłby zastąpić Jarosława i Lecha, oraz groźną śmietankę elit PiSuaru, która tak tragicznie odeszła dnia 10 kwietnia 2010 r. ze sceny politycznej Polski? Kogo, pytam się, typowano na naturalnego lidera PiS tuż obok Jarosława Kaczyńskigo a kogo ten się był pozbył do Brukseli, bo był mu on groźnym? Kto na tym skorzystałby najwięcej w PiSie?

Tak, mam na myśli Zbyszka Ziobrę!

To ciekawy rodzynek. I ma urazę do Jarka. Oczywiście sam jest za cienki, aby robić takie numery, jak zamach w Smoleńsku. Ale Zbyszek ma w swym życiorysie ciekawą kartę - mianowicie był kiedyś donosicielem. W akademiku kapował był wspólokatorów że popalają trwkę i handlują nią. To, wbrew pozorom, cenne doświadczenie - podobne, choć co innego kapował KGB, miał na studiach Włodek Putin. No i patrzcie, kim został...

No dobrze, skoro już ustaliliśmy, kto prawdopodobnie zastąpiłby Jarka, ustalmy przyjaciół małego Brutusa. Jacek Kurski? Fakt, sympatyczny koleś i blisko związany z Jarkiem. Bulterier PiSu, bard z gitarą i brat swego brata - red. nacz. Wybiórczej Gazety (był nim przez chwilkę). Hm... Kurski... Ziobro... stronnicy Ziobry... to zabawne, otumaniony Jarek przygarnął ich teraz do siebie, jako najwierniejszych z wiernych - no cóż, stracił wrażliwość i orientację. Tak bywa...

A propos... kogo jeszcze Jarek przytulił do swego cierpiącego serca? Męża swej bratanicy, którym szczerze był pogardzał i za który to związek zerwał z nią kontakty a które bujnie odzyły po katastrofie. Kim jest tajemniczy mąż Marty Kaczyńskiej? Tak... pisałem już o tym nie raz - i o jego ojcu. Oficerze prowadzącym prezydent Kwaśniewskiego.

Tak, teraz to się wszystko ładnie i klarownie komponuje... Co? Wam nie? Wy nie rozumiecie?! A prawda, nie czytaliście "Polskiej Rzeczpospolitej Specjalnej" jaką byłem napisałem w listopadzie 2009 r. Oto jej tekst: http://radek.ratlerek.pl/oss.pdf - napisałem weń, jak naprawdę układają się relacje prawdziwych sił politycznych w Polsce. Bez znajomości tej lektury jesteście po prostu ślepi i głusi - choć wszystko rozgrywa się właściwie na Waszych oczach. No więc doczytajcie PRSa a następnie kontynuujcie tę lekturę...

Marcin Dubiniecki to ambitna osóbka z ambitnego klanu, który połączył się był z klanem Kaczyńskich poprzez rozwód i ponowne małżeństwo Marty. Kiedy się oni wiązali, nic nie zapowiadało tego, do czego doszło - że Jarek odpuści i pozwoli na przedterminowe wybory. Było to w istocie niezrozumiałe także dla mnie i prorokowałem wtedy, że do tego nie dojdzie, no ale nie przewidziałem tego, że Jarek lubi uchodzić za konsekwentnego człowieka z zasadami (musi być in plena po jego myśli albo wali to) a nawet nieprzewidywalnego - że może wywinąć takiego orła jak odpuścić rządzenie.

To zaskoczyło nie tylko mnie ale także tych spośród układu, którzy sę zaangażowali w wojny klanowe po stronie Jarka. Sytuacja w obliczu prawdopodobnej przegranej Lecha i całkowitej dewaluacji PiS w wzborach przyszlego roku, stała się dlań nie do zaakceptowania. Trzeba było coś uradzić. Paradoksalnie nic tak nie wskrzesza, jak tragedia. o już nawet samorządowcy u nas wiedzą, że trzeba sprowokować zamach na siebie, aby wygrać wybory! Sfingować zamachu na Kaczyńskiego niepodobna jednak było - zaraz by to ośmiano, że "taki zamach, jaki prezydent" a od czasu Chaderlosa de Laclosa wiadomo, że śmiech i śmieszność zabija bardziej, niźli ostrze sztyletu.

Trzeba było więc prawdziwej ofiary krwii, aby obmyła ona instytucje państwa i zaprowadziła do zwycięzstwa tych, którzy za tym stali (oczywiście nadal zakłdamy, że zamach miał miejsce - bo wykluczając Rosjan, PO i WSI z grona podejrzanych, nie wykluczyliśmy przecież hipotezy zamachu!). Potrzebna była katastrofa na niespotykaną skalę!

Hm... Czy jest sojusz tzw. PO z Ruskimi? Niewątpliwie tak. Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. PO na rękę jest to, co robi MAK i strona Rosyjska. Oni, co mają wiedzieć, wiedzą. A że materiały nie przedostają się do kraju do naszego śledztwa? A to co innego - gdyby tak było stałyby się wobec dążeń Seremeta niedługo jawne a jakiż walor ma taka zużyta broń, jak jawna informacja? Np. ta, że do katastrofy doszło ponieważ Kaczyński wydał rozkaz lądowania - tak, coś takiego ustalono już dawno i zarazem my, jak i Rosjanie, wiemy o tym - jednakże nie ma powodu używać tej informacji teraz. Lepiej poczekać... Technicy badający skrzynki odkryją ją powiedzmy za pół roku dopiero - i wtedy gruchnie bomba. W odpowiednim momemncie. Teraz jest za wcześnie...

No dobrze, ale kim jest ten wróg który ich połączył? Pamiętacie, pisałem niedawno o tym, jak specsłużby doją krówkę. Jak to Dubienieccy (ojciec i syn) zaczynają mieć problemy ad wyprowadzania kasy ze SKOKów? To początek robienia porządków. Nie można ot tak ich odstrzelić za takie numery, więc trzeba stopniować zadawanie bólu. Jest za co - bo to ze SKOKami to oczywiście fakt niezbity. Wątpię jędnakże, by ktokolwiek się czepiał Dubienieckich gdyby nie ta katastrofa i aspiracje polityczne Marcina (wcześniej tatus chciał być ambasadorem - a Lechu już szykował nominację).

Dlaczego wcześniej Dubienieccy byliby kryci? Bo obok takich tuzów jak Marek Belka (panu bogu świeczkę a diabłu ogarek - o nominacji na prezia NBPu), Włodek Cimoszewicz, czy Aleksander Kwaśniewski, byli oni w tzw. obozie, czy też partii amerykańskiej. Tusk reprezentuje inne stronnictwo - niemieckie i dość starannie równoważy wpływy mocarstw zainteresowanych (koncert 5 mocarstw - najważniejszych graczy - penetrujących Polskę składa się z Rosji, Izraela, NIemiec, USA i Francji - w tej kolejności). A właśnie...

Zastanawiające jest, że Amerykanie nie mają zdjęć z 10 kwietnia znad Smoleńska i że ich Polsce nie dali. Ciekawe, czy ta katastrofa może mieć podobne korzenie do tej, w której zginęło dowództwo sił powietrznych RP - nota bene, prawie całe przeciwne budowie tarczy antyrakietowej. Brat pilota tego samolotu, na którego zrzucono winę, był wielokrotnie zastraszany, aby zamknął dziub. Jego sąsiedzi opisywali wręcz dantejskie sceny (a co wiem w zasadzie z pierwszej ręki), jak go uciszano - a o czym nasze media w ogóle nie wspomniały.

Hm... Amerykanie to? No nie wiem...
A nawet jeśli, to co z wtedy?

(...)

Pozostawiam Was, Drodzy Czytelnicy, z tymi pytaniami i wątpliwościami samych sobie - radźcie, jak umiecie i co chcecie. Twórzcie kolejne teorie spiskowe...

A może, (pomyślcie przez chwilę), może jednak serio to był wypadek? A jeśli tak, to czy zawiniony? Czy były zaniedbania a jeśli tak, to czyje? Czy można wskazać winnych a jeśli tak, to czemu się tego nie robi?!

Ja tego wszystkiego nie wiem. Nie wiem, czy był to przypadek, czy nie. Choć tych przypadków jest rzeczywiście zbyt wiele. Na miejscu Jarka, gdybym nim był...
No ale na szczęście nie jestem ;) Nvrmnd!

Radosław Herka"

 

 

Ciekawe tezy, nieprawdaż? Niedawno na ten temat toczyłem dyskusję u Witolda Gadowskiego, wklejając nawet pod jedną z jego notatek „Raport…” i wskazując, jakież to intrygujące, że właśnie w nim wytypowałem panów Ziobro i Kurskiego, jako potencjalnych zdrajców i zagrożenie w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego (polecam zapoznać się z zawartą tam dyskusją i argumentacją). Oczywiście, zagrożenie w sensie politycznym – mimo wszystko, Polska, to nie jest antyczny Rzym. Nie spodziewam się i nie spodziewałem się po ww. panach, że Jarosława np. otrują, nie wspominając o zasztyletowaniu. Nie, to nie jest w ich typie i to pomimo tego, że zwykłem wyrażać się o Zbigniewie Ziobro pieszczotliwie per Brutusek. Choć, po głębszym zastanowieniu… kto wie?

 

Jedno jest pewne, że ktokolwiek chciał zgładzić lidera PiS, (jeśli chciał), raczej nie mógł posłużyć się zamachem, (już po katastrofie), ani nawet upozorować wypadku. To byłoby zbyt… „namacalne”. Budziło zbyt duże wątpliwości. Jeszcze tylko i wyłącznie, w grę wchodziło spowodowanie wylewu krwi do mózgu, jakiś udar – to mogło zyskać „akceptację” społeczną, stać się wiarygodne. Ot, na fali silnych przeżyć emocjonalnych Jarosława. Ale okazja ku temu minęła już, chyba bezpowrotnie. I jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek, zgładzi Jarosława, to może to uczynić tylko w sposób otwarty i tylko wtedy, kiedy znów Jarosław będzie miał „dublera”. Swojego dublera…

 

Wobec powyższego, Zbigniew Ziobro zachowuje się w sposób dla mnie zupełnie przewidywalny. Jego wyjście z PiS i robienie, że wyrażę się kolokwialnie, „koło pióra” PiS i Jarosława Kaczynskiego, jest grą, którą rozumiem. Jej efekty są oczywiste – to otwarty konflikt na linii Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro. To gra o życie – być może nie tylko polityczne, Zbyszka Zbiory. Bo co do tego jestem pewien, że jeśli Jarosław Kaczyński zachowa dobre zdrowie i dojdzie, daj Panie Boże, do władzy, to pierwszym, który odczuje tego konsekwencje, wcale nie będzie Tusk czy Komorowski. Będzie nim za to Zbigniew Ziobro…

 

Radosław Herka

neosofista
O mnie neosofista

Homo homini lupus est

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka